W ostatnim czasie tak się złożyło, że Roch częściej pisze o wypadach rowerowych Michasi niż o swoich. Duży rower
(w domyśle Rochowy Cube) stoi w garażu i czeka, aż Roch znajdzie chwilę czasu na jeżdżenie. A z tym ciężko; bo albo Roch odsypia zarwane noce, albo ma inne zajęcia. Czyli standardowo, Roch jest na szarym końcu piramidy zwanej
"ja chcę". Trzeba zacisnąć zęby i pogodzić się z tym, o czym starsi koledzy mówili jak Roch był jeszcze młody i chudy.
Wracając jednak do jeżdżenia z Michasią to umówili się tak, że jeden rowerek będzie przed pracą, najczęściej pojadą po świeże bułeczki do piekarni, a drugi rower — ten dłuższy — będzie po powrocie Rocha za pracy. I tak się złożyło, że dziś w końcu zadziałał GPS i Roch mógł zarejestrować poranny rowerek, oczywiście po bułeczki.
Zapis GPS:
Po powrocie do domu Roch od razu zabiera Michasię na popołudniowy rowerek.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz