poniedziałek, 31 grudnia 2007

Nie udało się, niestety

Po wczorajszym, pełnym optymizmu, poście, w którym to Roch deklarował się, że zrobi 120km pozostało tylko wspomnienie. Jak zawsze życie zweryfikowało plany Rocha i, finalnie, dostał solidnego kopa w doopę.

Rano okazało się, że Roch musi udać się do banku bo coś tam nie sztymuje. Początkowo chciał jechać rowerem, ale ostatecznie udał się wraz z Megi. W banku kolejka na godzinę stania, później wizyta na stacji benzynowej, gdzie kolejna niespodzianka. Paliwo kosztuje 4,19 PLN, dzięki czemu kolejka do dystrybutora podobna do kolejki w banku. Cóż poradzić. Zatankować trzeba.

Godzina 1200, a Roch nie zrobił ani jednego metra na rowerze. Później znacznie przyjemniejsza czynność, czyli wizyta w PWiK (miejscu, z którym Roch jest bardzo związany). Tam Roch składał życzenia do siego roku (prawie) wszystkim pracownikom, z którymi kiedyś miał przyjemność i zaszczyt "pracować". Chodzi tu oczywiście o Tomka i Krzysia.

Godzina 1300 i ani jednego metra na rowerze. Wszelkie nadzieje na 120km już dawno prysnęły. Pozostało tylko wsiąść na rower i przejechać się dla czystej przyjemności przebywania, bądź co bądź, z najlepszym przyjacielem.

Szczególne podziękowania należą się wszystkim, którzy trzymali kciuki za Rocha i odważyli się wpisać w komentarzach. Pozostałym również Roch dziękuje, za to że czasem zaglądają na jego blog, choć Roch wie jaka trudna do przełknięcia jest jego tfoorczość.

Tak więc rok 2007 kończy się wynikiem 8400km, ale pewien niedosyt pozostaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz