Badań ciąg dalszy; po piątkowym kłuciu i wysysaniu krwi przyszła pora na okulistę i lekarza medycyny pracy. Na audiencję u pierwszego z nich Roch czekał dobrą godzinę, ale w końcu doczekał się i okazało się, że przyszło mu nosić okulary. Co prawda tylko do pracy z "ekranem monitorowym", ale w jego pracy innych ekranów nie ma i mus jest nosić okulary. Okulista jednak uspokoił Rocha, że wada jest minimalna, ale trzeba zająć się tym już teraz żeby nie nosić szkieł pancernych.
Drugi, i ostatni lekarz, miał najmniej roboty. Zadał Rochowi dwadzieścia pytań, na wszystkie Roch odpowiedział "nie", klapnął pieczątkę i orzekł, że Roch jest zdolny do pracy (w okularach korekcyjnych). Dwie godziny wyjęte z życia, a trzeba jeszcze wrócić do domu, bo od rana Roch siedział w Katowicach. Zachciało mu się jechać autobusem, żeby pooglądać studentki, ale o takich godzinach żadna porządna studentka z uczelni nie wraca.
Zima za oknem, siarczyste mrozy, więc można jechać do optyka załatwić okulary, a rower stoi i czeka na swoją kolej. Podobno ten tydzień ma być jeszcze zimowy, później ma się "wiosennić".
Roch pozdrawia Czytelników.
A to wszystko przez komputer :P
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że to choroba zawodowa ;)
OdpowiedzUsuń