piątek, 29 października 2010

Błoga nieświadomość

Roch już zapomniał jak to jest jeździć bez licznika, a po ostatnich wydarzeniach jest zmuszony do jeżdżenia bez pomiaru prędkości. Początkowo Roch czuł się nieswojo, ale po paru chwilach było całkiem nieźle. W końcu Roch mógł skupić się na szumie wiatru i opon, a nie na kontroli tego, co to diabelskie urządzenie wskazuje. Jedyne co przypominało Rochowi o tym, że jedzie na rowerze to pulsometr, który od czasu do czasu pikał, ale to można wytrzymać.

Roch zrobił rundkę dookoła Tarnowskich Gór i wrócił do domu, nie wie ile kilometrów przejechał i wcale nie chce wiedzieć. W środku Rocha dojrzewa decyzja porzucenia planów zakupu licznika, bo bez niego jeździ się lepiej i wcale nie jest koniecznym wyposażeniem roweru. Ilość kilometrów wcale nie jest najważniejsza, a statystyki od przyszłego roku będą obejmowały tylko puls. O ile decyzja w Rochu całkiem dojrzeje.

Roch pozdrawia Czytelników.

3 komentarze:

  1. Brawo! Usiłowałem dojrzeć do podobnej decyzji dość długo. Po czym uświadomiłem sobie, że jednak pragnę nie dość licznika kilometrów na rowerze, to jeszcze odbiornika GPS. Bądź tu człowieku mądry. Na szczęście nie dysponuję funduszami na takie fanaberie...

    OdpowiedzUsuń
  2. GPS na rower to spory wydatek, nawet nie myślałem o tym. Z licznikiem jeszcze się zobaczy, jak mi się spodoba to nie kupię, a jak zapragnę posiadać licznik to go kupię zimą.

    Z GPS czasem jeżdżę, mam MIO P560 (używam bardziej jako PDA, ale i GPS czasem wykorzystuję) i do tego zainstalowałem GPS Cycle Computer v2. Zapisuje ślad, pokazuje prędkość. Ogólnie fajny bajer i umożliwia wyłączenie ekranu przez co PDA działa 6h, a nie 2h ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna rzecz. Poszukam czegoś podobnego na Androida...

    OdpowiedzUsuń