wtorek, 19 października 2010

Rowerowo

W końcu udało się, a ściślej pisząc zachciało się, Rochowi wyjść na rower; pogoda z biegiem dnia zrobiła się znośna, a Roch znalazł w szafie cieplejsze spodenki więc nic nie stało na przeszkodzie, aby wyjść na rower. Licznik oczywiście szwankował, czasem liczył, czasem nie i dystans jest mocno orientacyjny, ale Roch podpiera się statystykami i na tej podstawie określił dystans na około 26 km. Okulary parowały więc Roch, żeby zachować jako taką widzialność, jechał bez nich, a tym samym miał naturalny ogranicznik prędkości. Powyżej 30 km/h oczy zamykały się same.

Od razu Roch lepiej się czuje, nogi ciut bolą, ale boleć muszą, poza tym mózg dotleniony, aorty przetkane, kalorie spalone, czyli same plusy. O ile pogoda się utrzyma, lub nawet poprawi, to Roch dalej będzie pedałował. Może nawet uda się podjechać na lotnisko, ale to okaże się i nie warto planować niczego bowiem jutro pogoda się załamie i Roch zostanie uziemiony.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz