Kolejny dzień walki o książkę, która zalegała na Poczcie Polskiej. Po wczorajszym "starciu" Roch nie miał żadnych wątpliwości, że nie można się uginać i trzeba być twardym. Przy okienku dał awizo i czekał, aż pani przewali się przez tony papieru, choć komputer stoi obok. W końcu padło pytanie:
-- "Jak wygląda paczka?" -- Zapytała pani z okienka.
-- "Nie wiem" -- Odpowiedział Roch.
-- "A kto jest nadawcą?" -- Zadała kolejne pytanie.
-- "Nie wiem" -- Znowu odpowiedział Roch.
W końcu nikt mu łaski nie robi, że dostarczy paczkę, bo Roch równie dobrze mógł jechać do Gliwic i ją przywieźć. Następnym razem Roch dopłaci i poczeka na kuriera, im -- w przeciwieństwie do Poczty -- zależy na kliencie (a przynajmniej na zarobku za usługę).
W końcu Roch może rozłożyć się na łóżku i poczytać o tym, co interesuje go najbardziej, czyli tworzenie aplikacji, ale na tym koniec pisania o bojach z Pocztą. Najważniejsze, że książka leży na półce i nikt jej nie zgubił. Pogoda wybitnie nie-rowerowa. Zimno, pojawiły się opady więc Roch siedzi w domu, ale wszystko wskazuje no to, że weekend ma być znośny więc może uda się jakiś wypad uskutecznić, ale o tym Roch napisze później.
Na zakończenie, oczywiście, zdjęcie książki:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz