Powoli, acz konsekwentnie, Roch realizuje swoje noworoczne postanowienia. Na pierwszy ogień poszła praca, czyli bycie programistą i tak właśnie się stało. Wczoraj Roch odebrał telefon, usłyszał w słuchawce, że został wybrany, a dziś dostał namaszczenie dyrektora i zlecenie wykonania badań, a potem kariera stoi przed Rochem otworem niczym... Trasa Łazienkowska z kultowego Misia. Skąd takie skojarzenia u Rocha on sam nie wie, ale w końcu udało się i pierwsze z noworocznych postanowień można odfajkować.
Co do innego postanowienia, czyli o ograniczeniu obżerania się, Roch również zrobił krok do przodu i zaczął intensywnie grać w siatkówkę, co objawiło się tym, że Roch nie może chodzić, bo zakwasy sparaliżowały mu nogi, ale Wtorkowe Wieczory, niczym Obiady czwartkowe Stanisława Augusta Poniatowskiego, wpisały się na dobre w Rochowe zajęcia. Dwie godzinki biegania za piłką zrobiły Rochowi bardzo dobrze.
I kwestia ostatnia (ale nie nieważna), czyli rower; wczoraj Roch wymienił olej w amortyzatorze, ale obiecanej dokumentacji zdjęciowej nie ma, bo za szybko wszystko się działo. Jednak konstrukcja amortyzatora jest bardzo prosta, dwie rurki, sprężyna, masa oleju i dwa wentyle na powietrze. Okularów jeszcze nie ma, ale pewnie do końca tygodnia przyjadą i wtedy Roch będzie mógł ogłosić koniec zakupów i zacząć zaklinać wiosnę.
Roch pozdrawia Czytelników.
gratuluję wybrania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń