Dawno Roch nie oglądał pociągów i dziś akurat nadarzyła się ku temu okazja, bo nie było za bardzo gdzie jechać. Koyocik nie mógł pedałować popołudniu, a Rochowi nie pasowało rano. Do Miasteczka Śląskiego Roch pojechał z dawno nie widzianym towarzyszem, z którym kiedyś sporo czasu spędzał na lotnisku, bo w sumie tak się poznali. Na stacji ruch mały, kilka osobowych, kilka węglarek więc szału nie było. To tak jak WizzAir'y a lotnisku. Jednak rower się odbył i jutro w pracy Roch będzie opowiadał, z podnieceniem w głosie, ile to kilometrów przejechał.
Teraz kolej na burzę, która właśnie nadchodzi w okolice Rocha, ale to było do przewidzenia ponieważ od wczoraj jest duszno i zanosiło się na deszcz. I niech pada, przynajmniej powietrze będzie rześkie. Od jutra kolejny pracowity tydzień, ale ten lepszy bowiem Roch będzie miał okazje zamienić kilka słów z blondyneczką, którą poznał w Lidlu przy okazji kupowania śniadania. Tak więc Roch nie może doczekać się poniedziałku podwójnie, ale na wszystko będzie czas.
Na zakończenie zapis śladu GPS: Miasteczko Śląskie -- stacja PKP.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz