Jeszcze ziemia nie zdążyła wyschnąć po ostatnich opadach deszczu, a już nadeszła kolejna jego porcja. Deszcz, według prognoz, konwekcyjny spadł akurat wtedy, kiedy Roch chciał iść na rower i to pokrzyżowało jego plany. Potem jeszcze Roch chciał jechać na lotnisko, ale to też się nie udało, bo chmury nie chciały odsłonić słońca i dzięki temu Roch spędził popołudnie w domu.
Jutro, o ile pogoda znowu nie zagra na Rochowym nosie, postara się on powtórzyć dzisiejszy plan, a może nawet pojedzie na lotnisko albo pójdzie na stację. Oczywiście wszystko zależy od pogody, bo ostatnio ona rozdaje karty. Dzisiaj notka z serii "zapychających", ale czasem tak trzeba. Na pocieszenie będzie zdjęcie pogody:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz