Pogoda zaczyna się poprawić, o ile wczoraj jeszcze słońca nie było widać, o tyle dziś już można było je podziwiać w pełnej krasie, choć często chowało się za chmurkami. Według prognoz, mogło coś popadać, ale nie jakieś duże deszcze, a lokalne opady. Choć wieszczone były też burze. Jako, że Roch nadal ma złe wspomnienia związane z ostatnim opadem, który złapał Rocha w Nowym Chechle trochę bał się oddalać od domu, ale im dalej tym była ładniejsza pogoda.
Na początek Roch pojechał do Miasteczka Śląskiego, gdzie spojrzał w niebo i pojechał do Żyglina. Tam kolejna kontrola nieba i Roch jedzie do Brynicy, gdzie dopadają go chwile zwątpienia w pogodę, ale w końcu daje się przekonać i jedzie na lotnisko. W połowie drogi Roch mimowolnie spogląda w niebo i okazuje się, że jest granatowe. Tego Roch nie wytrzymał i zawrócił.
W drodze powrotnej Roch zahaczył jeszcze o Świerklaniec i wrócił do domu przez Nowe Chechło. Pod domem okazało się, że troszkę popadało, ale nic specjalnego. Może na lotnisku padało, ale tego Roch nie wie, bo nie dojechał. Może jutro uda się dojechać do lotniska.
- Dane wypadu: BikeBrother.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz