Rochowi to nie przeszkadza, bo jedną z nielicznych zalet mieszkania na czwartym piętrze jest fakt, iż żadna powódź mu nie straszna. Pogoda widząc to postanowiła się nie zalewać Rocha tylko jego samochód. Przed wielką ulewą Roch zabezpieczył dach, tak żeby uniknąć jeżdżenia w akwalungu, do czasu aż Roch nie wysuszy samochodu. Na szczęście Roch w miarę szybko wykrył awarię i skutki są minimalne, choć są i to Rocha smuci, bo trzeba opracować technologię wysuszenia gąbki, która przyjęła większość wody.
Rower, z przyczyn oczywistych, nie wchodzi w grę, lutowanie też, bo Roch cierpi - niczym Grecja - kryzys, a żadna instytucja nie chce wesprzeć go zastrzykiem świeżutkich i pachnących Euro. Pozostaje więc Rochowi siedzieć w domu i podlewać swoje dwa pomidorki, takie o:

Roch pozdrawia Czytelników.
Piękny ogród :). wygląda schludniej niż mój, który znów zmienił się w dziką przestrzeń pełną niebezpiecznych zakamarków patrolowanych przez karne zastępy tłustych i wielkich slimaków.
OdpowiedzUsuń