Jakiś czas temu Roch zarzekał się, że zrobi swojego pierwszego robota, który miał jeździć, śpiewać i tańczyć. Jednak wraz z upływem czasu pomysł zdawał się umierać śmiercią naturalną, a i zapału i mobilizacji nie było. W końcu Roch przypomniał sobie o tym, że coś z tym fantem trzeba zrobić. Dziś powstała płytka, która będzie – po podłączeniu silniczków – jeździła, a przynajmniej taki jest zamysł.
Roch zrobił płytkę, która udała się za pierwszym razem, co jest wielkim sukcesem szczególnie, że żelazko od czasów pracy dyplomowej trochę w szafie przeleżało. Po skonstruowaniu uchwytu na żelazko, Roch przyciął resztkę laminatu, który gdzieś tam się ostał i zaczął przenoszenie tonera z papieru na miedź. Kiedy już wszystko było gotowe Roch chciał wywiercić otwory, ale robiło się ciemno i precyzyjna robota nie była możliwa. O ile chęci ponownie Rocha nie opuszczą to może uda się skończyć to, co od dawna planuje.
Poza tymi elektronicznymi “zajawkami” Roch nie robił nic, co warto by przekształcić w ciąg zero-jedynkowy i umieścić to gdzieś w przepastnych głębinach Internetu. Aparat leży w plecaku, bo poniedziałkowa pogoda nie zachęcała do wyjścia, a jutro podobno ma być jeszcze gorzej. Oby tylko następna niedziela była ładna, to może jakieś cargo się trafi na lotnisku.
Roch pozdrawia Czytelników.
Ja pamiętam :). czasem projekt musi dojrzeć na półce.
OdpowiedzUsuń