Po wczorajszym szaleństwie związanym z głupawym halloween pozostało tylko wspomnienie i fakt, że Roch nie przepuścił nikomu, kto zapukał do jego drzwi i wypowiedział magiczne “cukierek albo psikus”. W odpowiedzi dostawał mięsne “spier***j” i widział zamykające się drzwi.
Dziś Roch, z okazji pierwszego roboczego dnia listopada, musiał załatwić to i owo na mieście, a później jeszcze musiał odwiedzić kilka urzędów. Po powrocie do domu naszła go ochota na sklecenie długo oczekiwanego karmnika, ale okazało się, że nie ma desek na dach. Karmnik, w wersji cabrio, czeka na dach, który Roch skończy jutro, o ile stolarz będzie miał niepotrzebne ścinki.
Na zakończenie Roch sklecił kolejną panoramę z sobotniego wypadu. Tym razem taka nijaka, ale Roch chciał ją złożyć dla sportu, żeby nie wyjść z wprawy. W planach, o ile pogoda i widoczność, pozwoli jest panorama 360°, którą Roch popełni jak tylko uda się wyskoczyć na Kopiec, ale o tym w przyszłości.
Roch pozdrawia Czytelników.
jak to, nie miał Roch w zanadrzu cukierków dla dzieci?! ;).To trzeba było wziąć psikus mężnie na klatę :)
OdpowiedzUsuńNie miał, a halloween Roch nie uznaje ;)
OdpowiedzUsuń