Od ostatniej notki minął jeden, a może więcej, dzień kiedy to Roch miał: gorączkę, ból gardła i ponowny katar. Na stare lata Roch zrobił się wrażliwy i każda większa zmiana temperatury wywołuje u niego opłakane skutki. Po pierwszym katarze Roch myślał, że już nic go nie zaskoczy, a okazało się, że może jeszcze być gorzej. Dziś jest dużo lepiej, Roch potrafi zachować pion, głowa nie boli, gorączki też już nie ma. Tylko wredny katar został.
Drugim minusem ostatniego czasu jest... zmiana czasu. Być może "za słusznie minionych czasów" takie machinacje przy czasie miały sens, ale w dobie systemów informatycznych czasowe kombinacje nie mają większego sensu, bo to tylko dodatkowy kłopot w postaci "restartów" i wyłączeń owych systemów. Rochowi osobiście też to nie odpowiada, niby spał godzinę dłużej, ale wcale tego nie odczuł. Nie dość, że wstał o 630 to jeszcze spał w ciągu dnia żeby wyrównać swój zegar biologiczny.
Roch pozdrawia Czytelników.
niedziela, 31 października 2010
Zegar biologiczny i inne takie
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 29 października 2010
Błoga nieświadomość
Roch już zapomniał jak to jest jeździć bez licznika, a po ostatnich wydarzeniach jest zmuszony do jeżdżenia bez pomiaru prędkości. Początkowo Roch czuł się nieswojo, ale po paru chwilach było całkiem nieźle. W końcu Roch mógł skupić się na szumie wiatru i opon, a nie na kontroli tego, co to diabelskie urządzenie wskazuje. Jedyne co przypominało Rochowi o tym, że jedzie na rowerze to pulsometr, który od czasu do czasu pikał, ale to można wytrzymać.
Roch zrobił rundkę dookoła Tarnowskich Gór i wrócił do domu, nie wie ile kilometrów przejechał i wcale nie chce wiedzieć. W środku Rocha dojrzewa decyzja porzucenia planów zakupu licznika, bo bez niego jeździ się lepiej i wcale nie jest koniecznym wyposażeniem roweru. Ilość kilometrów wcale nie jest najważniejsza, a statystyki od przyszłego roku będą obejmowały tylko puls. O ile decyzja w Rochu całkiem dojrzeje.
Roch pozdrawia Czytelników.
Roch zrobił rundkę dookoła Tarnowskich Gór i wrócił do domu, nie wie ile kilometrów przejechał i wcale nie chce wiedzieć. W środku Rocha dojrzewa decyzja porzucenia planów zakupu licznika, bo bez niego jeździ się lepiej i wcale nie jest koniecznym wyposażeniem roweru. Ilość kilometrów wcale nie jest najważniejsza, a statystyki od przyszłego roku będą obejmowały tylko puls. O ile decyzja w Rochu całkiem dojrzeje.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Szosa
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
czwartek, 28 października 2010
Awaryjny dzień
Do popołudnia wszystko miało się dobrze; Roch jeździł to tu, to tam, załatwiał co miał załatwić, ale w końcu wrócił do domu i postanowił, że pójdzie pojeździć na rowerze. Pogoda ładna, lekki wiaterek, ale da się wytrzymać i można jeździć. Jednak -- i tak już mocno sfatygowany -- licznik nie wytrzymał próby i rozpadł się kompletnie. Dokładnie to oderwał się kabelek od podstawki w taki sposób, że naprawa, o ile w ogóle możliwa, jest nieopłacalna ponieważ nowy licznik to koszt około 100 zł, a poparzone palce są bezcenne.
A skoro Roch poruszył temat poparzonych palców to wypada napisać o postępach w budowaniu "Rowerowego Robota Rocha". Otóż temat wcale nie umarł, ale z powodu kryzysu jego priorytet nieco zmalał, ale wciąż jest rozwijany. Przez chwilę Roch poddał się, bo nie dało się przylutować mikroskopijnego układu, ale dziś zrobił z tym porządek. Układ co prawda był uszkodzony (przegrzany lutownicą) i trzeba było go jakoś usunąć z płytki, a jednocześnie nie spowodować jej uszkodzenia.
Po wielu kontaktach palców z grotem lutownicy Roch sięgnął po ostateczne rozwiązanie, czyli odcięcie "nóżek" od "korpusu". I tak 18 PLN przeszło do historii i wylądowało w szufladzie oznaczonej jako "eksperymenty". Kolejnych osiemnastu złotych Roch nie przeżyje dlatego będzie musiał poszukać kogoś, kto mu to wlutuje. Na początek Roch uderzy do swojego Guru Elektronicznego, może będzie miał chwile czasu na pomoc młodszemu koledze. Na zakończenie pamiątkowe zdjęcie beznogiego układu:
Roch pozdrawia Czytelników.
A skoro Roch poruszył temat poparzonych palców to wypada napisać o postępach w budowaniu "Rowerowego Robota Rocha". Otóż temat wcale nie umarł, ale z powodu kryzysu jego priorytet nieco zmalał, ale wciąż jest rozwijany. Przez chwilę Roch poddał się, bo nie dało się przylutować mikroskopijnego układu, ale dziś zrobił z tym porządek. Układ co prawda był uszkodzony (przegrzany lutownicą) i trzeba było go jakoś usunąć z płytki, a jednocześnie nie spowodować jej uszkodzenia.
Po wielu kontaktach palców z grotem lutownicy Roch sięgnął po ostateczne rozwiązanie, czyli odcięcie "nóżek" od "korpusu". I tak 18 PLN przeszło do historii i wylądowało w szufladzie oznaczonej jako "eksperymenty". Kolejnych osiemnastu złotych Roch nie przeżyje dlatego będzie musiał poszukać kogoś, kto mu to wlutuje. Na początek Roch uderzy do swojego Guru Elektronicznego, może będzie miał chwile czasu na pomoc młodszemu koledze. Na zakończenie pamiątkowe zdjęcie beznogiego układu:
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Elektronika,
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
wtorek, 26 października 2010
Świąteczne porządki?
Roch nie może być gorszy od super i hipermarketów i już rozpoczął przygotowania do Świąt. Po części wynikało to z nudów jakie męczyły Rocha, a po części z faktu dokonania przez Rocha zakupu paru narzędzi do jego elektronicznego warsztatu. Musiał w końcu zrobić porządek z burdelem, który panował w szafce, a że Święta za pasem to można było podciągnąć to pod świąteczne porządki. Okazało się, że miał 3 kg zbędnego złomu, który poszedł w kosz i znalazło się miejsce na nowe narzędzia. To było wczoraj.
Dziś Roch walczył z oporną materią w postaci dętki, którą trzeba było skleić, potem jeszcze założyć koło i można było siadać do elektronicznych spraw, które Roch chce załatwić. Okazało się, że nie ma wytrawiacza i jutro trzeba jechać na zakupy, więc dziś Roch dociął laminat miedziany i na tym zakończył. Potem tradycyjnie: najpierw książka, potem trochę komputera i dzień się kończy.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dziś Roch walczył z oporną materią w postaci dętki, którą trzeba było skleić, potem jeszcze założyć koło i można było siadać do elektronicznych spraw, które Roch chce załatwić. Okazało się, że nie ma wytrawiacza i jutro trzeba jechać na zakupy, więc dziś Roch dociął laminat miedziany i na tym zakończył. Potem tradycyjnie: najpierw książka, potem trochę komputera i dzień się kończy.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Elektronika,
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
niedziela, 24 października 2010
Nuuuuudy
Weekend upłynął pod znakiem permanentnego nudzenia się. Gdyby nie książka to Roch w ogóle nie włączałby komputera, a tak przynajmniej przerobił kilka przykładów, potrenował i znowu się nudził. O ile sobota jeszcze ładna była, ale wietrzna strasznie bowiem w górach halny grasował, o tyle niedziela to już kompletna jesień; wiatr, deszcz, szaro i nic poza tym. Jak tak dalej pójdzie to Roch skończy książkę jeszcze w tym tygodniu i co dalej? Trzeba będzie rozejrzeć się za kolejną pozycją, póki "Najpopularniejszy i najfajniejszy rząd po '89r." nie podniesie VATu na książki.
Oby pogoda ciut się poprawiła, bo inaczej Roch zanudzi się w domu, a w planach jest jeszcze przestawienie czasu, czyli dłużący dzień będzie się jeszcze bardziej dłużył. No cóż, jesień idzie dużymi krokami i trzeba jakoś przezimować ten ciężki czas. Niedźwiedziom to jest dobrze, idą spać i wstają na wiosnę.
Roch pozdrawia Czytelników.
Oby pogoda ciut się poprawiła, bo inaczej Roch zanudzi się w domu, a w planach jest jeszcze przestawienie czasu, czyli dłużący dzień będzie się jeszcze bardziej dłużył. No cóż, jesień idzie dużymi krokami i trzeba jakoś przezimować ten ciężki czas. Niedźwiedziom to jest dobrze, idą spać i wstają na wiosnę.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 22 października 2010
Nawet na lotnisku panuje jesień
Nie mając nic lepszego do roboty, Roch wybrał się na lotnisko. Jechał z nadzieją, że coś wyląduje z dobrego kierunku, bo ostatnio u Rocha wiatry straszne panują i mogłyby być całkiem przyjemne zdjęcia. Na miejscu okazało się, że wiatr wieje w złym kierunku, przez to wszystko ląduje "na drugim końcu" lotniska i ze zdjęć nic nie wyszło. Roch trochę paliwka spalił i nic poza tym. Na szczęście w lokalnym kiosku kupił gazetę i miał co robić w domu.
Z tego lenistwa ponownie zaatakowała Rocha chęć zakupu skanera nasłuchowego, żeby w zimowe wieczory "podsłuchiwać" pilotów i nie tylko. Jednak jest jeden problem, jak Roch kupi jedno, to nie kupi drugiego, a piasta i licznik też czekają na swoją kolej, więc trzeba będzie się mocno nagimnastykować żeby owca była cała i wilk syty. Porywisty wiatr ma ustąpić już od jutra, to może Roch pójdzie na rower i przestanie myśleć skanerach, piastach i licznikach.
Roch pozdrawia Czytelników.
Z tego lenistwa ponownie zaatakowała Rocha chęć zakupu skanera nasłuchowego, żeby w zimowe wieczory "podsłuchiwać" pilotów i nie tylko. Jednak jest jeden problem, jak Roch kupi jedno, to nie kupi drugiego, a piasta i licznik też czekają na swoją kolej, więc trzeba będzie się mocno nagimnastykować żeby owca była cała i wilk syty. Porywisty wiatr ma ustąpić już od jutra, to może Roch pójdzie na rower i przestanie myśleć skanerach, piastach i licznikach.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Lotnisko
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
środa, 20 października 2010
I znowu przestój
Drugi dzień ładnej pogody i Roch szczerze chciał iść na rower, ale okazało się, że trzeba pomóc w domu, a potem jeszcze trzeba zejść do sąsiadki bowiem "komputer niedomaga". Owo niedomaganie objawiało się tym, że jakieś Skype nie chciało się zainstalować. Rochowi jakoś udało się, potem jeszcze tylko znaleźć login i hasło i mógł już kasować za "usługę". Przed chwilą Roch dobrał się do swojego komputera i tak już pewnie zostanie, bo na zewnątrz powoli robi się ciemno, a poza tym Rochowi już nie chce się.
Jutro znowu zabiegany dzień, w dodatku Roch znowu będzie trawił płytki więc rower ponownie będzie odpoczywał. W końcu to prawie koniec sezonu i Roch będzie powoli żegnał się z rowerowaniem. Podczas przerwy w pedałowaniu Roch będzie się modernizował i wydawał pieniądze na rower, żeby móc w przyszłym roku ponownie atakować 10 tyś km.
Roch pozdrawia Czytelników.
Jutro znowu zabiegany dzień, w dodatku Roch znowu będzie trawił płytki więc rower ponownie będzie odpoczywał. W końcu to prawie koniec sezonu i Roch będzie powoli żegnał się z rowerowaniem. Podczas przerwy w pedałowaniu Roch będzie się modernizował i wydawał pieniądze na rower, żeby móc w przyszłym roku ponownie atakować 10 tyś km.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
wtorek, 19 października 2010
Rowerowo
W końcu udało się, a ściślej pisząc zachciało się, Rochowi wyjść na rower; pogoda z biegiem dnia zrobiła się znośna, a Roch znalazł w szafie cieplejsze spodenki więc nic nie stało na przeszkodzie, aby wyjść na rower. Licznik oczywiście szwankował, czasem liczył, czasem nie i dystans jest mocno orientacyjny, ale Roch podpiera się statystykami i na tej podstawie określił dystans na około 26 km. Okulary parowały więc Roch, żeby zachować jako taką widzialność, jechał bez nich, a tym samym miał naturalny ogranicznik prędkości. Powyżej 30 km/h oczy zamykały się same.
Od razu Roch lepiej się czuje, nogi ciut bolą, ale boleć muszą, poza tym mózg dotleniony, aorty przetkane, kalorie spalone, czyli same plusy. O ile pogoda się utrzyma, lub nawet poprawi, to Roch dalej będzie pedałował. Może nawet uda się podjechać na lotnisko, ale to okaże się i nie warto planować niczego bowiem jutro pogoda się załamie i Roch zostanie uziemiony.
Roch pozdrawia Czytelników.
Od razu Roch lepiej się czuje, nogi ciut bolą, ale boleć muszą, poza tym mózg dotleniony, aorty przetkane, kalorie spalone, czyli same plusy. O ile pogoda się utrzyma, lub nawet poprawi, to Roch dalej będzie pedałował. Może nawet uda się podjechać na lotnisko, ale to okaże się i nie warto planować niczego bowiem jutro pogoda się załamie i Roch zostanie uziemiony.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
niedziela, 17 października 2010
Nie ma nic do roboty
Weekend upływa pod znakiem nicnierobienia; zaletą tego jest to, że Roch ma dużo czasu na czytanie książki, a dzięki temu czas szybko mu płynie z dala od komputera. Rower również stoi i odpoczywa, ale trzeba go będzie jeszcze uruchomić i pojeździć przed definitywnym końcem sezonu. Na pewno Roch pojedzie na rowerze do zaprzyjaźnionego Adventure żeby sfinalizować akcję "Piasta 2010" i rozejrzeć się za jakimś licznikiem, bo i ten element niedomaga.
Jutro nowy tydzień, może i u Rocha zacznie się coś dziać, bo weekend upłynął pod znakiem wyjątkowego nieróbstwa, ale tak to już jest. Sezon się kończy, Rochowi się nie chce, a na zewnątrz jest coraz zimniej, więc Roch zaczyna siedzieć w domu i pisać "głupoty".
Roch pozdrawia Czytelników.
Jutro nowy tydzień, może i u Rocha zacznie się coś dziać, bo weekend upłynął pod znakiem wyjątkowego nieróbstwa, ale tak to już jest. Sezon się kończy, Rochowi się nie chce, a na zewnątrz jest coraz zimniej, więc Roch zaczyna siedzieć w domu i pisać "głupoty".
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 15 października 2010
A dziś oddali książkę
Kolejny dzień walki o książkę, która zalegała na Poczcie Polskiej. Po wczorajszym "starciu" Roch nie miał żadnych wątpliwości, że nie można się uginać i trzeba być twardym. Przy okienku dał awizo i czekał, aż pani przewali się przez tony papieru, choć komputer stoi obok. W końcu padło pytanie:
-- "Jak wygląda paczka?" -- Zapytała pani z okienka.
-- "Nie wiem" -- Odpowiedział Roch.
-- "A kto jest nadawcą?" -- Zadała kolejne pytanie.
-- "Nie wiem" -- Znowu odpowiedział Roch.
W końcu nikt mu łaski nie robi, że dostarczy paczkę, bo Roch równie dobrze mógł jechać do Gliwic i ją przywieźć. Następnym razem Roch dopłaci i poczeka na kuriera, im -- w przeciwieństwie do Poczty -- zależy na kliencie (a przynajmniej na zarobku za usługę).
W końcu Roch może rozłożyć się na łóżku i poczytać o tym, co interesuje go najbardziej, czyli tworzenie aplikacji, ale na tym koniec pisania o bojach z Pocztą. Najważniejsze, że książka leży na półce i nikt jej nie zgubił. Pogoda wybitnie nie-rowerowa. Zimno, pojawiły się opady więc Roch siedzi w domu, ale wszystko wskazuje no to, że weekend ma być znośny więc może uda się jakiś wypad uskutecznić, ale o tym Roch napisze później.
Na zakończenie, oczywiście, zdjęcie książki:
Roch pozdrawia Czytelników.
-- "Jak wygląda paczka?" -- Zapytała pani z okienka.
-- "Nie wiem" -- Odpowiedział Roch.
-- "A kto jest nadawcą?" -- Zadała kolejne pytanie.
-- "Nie wiem" -- Znowu odpowiedział Roch.
W końcu nikt mu łaski nie robi, że dostarczy paczkę, bo Roch równie dobrze mógł jechać do Gliwic i ją przywieźć. Następnym razem Roch dopłaci i poczeka na kuriera, im -- w przeciwieństwie do Poczty -- zależy na kliencie (a przynajmniej na zarobku za usługę).
W końcu Roch może rozłożyć się na łóżku i poczytać o tym, co interesuje go najbardziej, czyli tworzenie aplikacji, ale na tym koniec pisania o bojach z Pocztą. Najważniejsze, że książka leży na półce i nikt jej nie zgubił. Pogoda wybitnie nie-rowerowa. Zimno, pojawiły się opady więc Roch siedzi w domu, ale wszystko wskazuje no to, że weekend ma być znośny więc może uda się jakiś wypad uskutecznić, ale o tym Roch napisze później.
Na zakończenie, oczywiście, zdjęcie książki:
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
czwartek, 14 października 2010
Książki nie oddamy (dziś)
Cała historia zaczęła się rano, kiedy listonosz ma w zwyczaju chodzić i donosić różne listy i paczki. Roch czekał na swoją książkę, która miała niedaleką drogę do pokonania, bo jechała z Gliwic i dwa dni to aż nadto czasu. Dzwonek, Roch odbiera, listonosz mówi, że paczka była za ciężka, a on dziś ma dużo do rozniesienia i wypisze Rochowi awizo, a ten odbierze paczkę popołudniu. Roch, nie mając zbytnio wyjścia, przystał na tę propozycję, choć paczka powinna zostać Rochowi dostarczona, ale duży więcej może i w dobie kryzysu to klient przyjeżdża po paczki.
Popołudniu na Poczcie Roch spędził dobre 30 min, w końcu nadeszła jego kolej i okazało się, że paczka nie może być wydana, bo listonosz nie rozliczył się z niej, cokolwiek to znaczy, i dopiero jutro Roch może sobie odebrać, bo przecież Poczta Polska nie ma w zwyczaju przywozić paczek. Takie są efekty skąpstwa; Roch pożałował 12,99 na kuriera i teraz będzie chodził za swoją własnością, stał w kolejce i użerał się z niedopieszczonym babskiem w okienku. To był ostatni raz.
Na zakończenie początek sezonu:
Roch pozdrawia Czytelników.
Popołudniu na Poczcie Roch spędził dobre 30 min, w końcu nadeszła jego kolej i okazało się, że paczka nie może być wydana, bo listonosz nie rozliczył się z niej, cokolwiek to znaczy, i dopiero jutro Roch może sobie odebrać, bo przecież Poczta Polska nie ma w zwyczaju przywozić paczek. Takie są efekty skąpstwa; Roch pożałował 12,99 na kuriera i teraz będzie chodził za swoją własnością, stał w kolejce i użerał się z niedopieszczonym babskiem w okienku. To był ostatni raz.
Na zakończenie początek sezonu:
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
wtorek, 12 października 2010
Kolejny klaps
Swego czasu Roch pisał, że wysłał kolejne zdjęcie na Airliners.net i liczy się z tym, że to zostanie zaakceptowane, bo Roch dmuchał i chuchał na nie, żeby tylko nie dać pretekstu do odrzucenia zdjęcia. Okazuje się, że można się przyczepić i aktualnie jest 8:2 dla screenerów bowiem odrzucili i to zdjęcie twierdząc, że "bad edit/halos in sky". Roch zdemotywował się kompletnie i postanowił, że jedynym miejscem wartym Rocha zdjęć będzie Flickr.
Rower stoi i odpoczywa, Rochowi jakoś nie chce się jeździć, zimno strasznie, mglisto i już jesiennie. W dodatku Roch czeka na zamówioną książkę i ma nadzieję, że Poczta Polska nie zgubi paczki. Potem zacznie zgłębiać arkana C# i .NET, aż śnieg go zastanie, ale dystans już ma zrobiony więc można się byczyć. Na zakończenie odrzucone zdjęcie:
Roch pozdrawia Czytelników.
Rower stoi i odpoczywa, Rochowi jakoś nie chce się jeździć, zimno strasznie, mglisto i już jesiennie. W dodatku Roch czeka na zamówioną książkę i ma nadzieję, że Poczta Polska nie zgubi paczki. Potem zacznie zgłębiać arkana C# i .NET, aż śnieg go zastanie, ale dystans już ma zrobiony więc można się byczyć. Na zakończenie odrzucone zdjęcie:
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
poniedziałek, 11 października 2010
Takie inicjatywy warto reklamować!
Roch, przeciwnik komercji wszelakiej, a już na pewno komercji w wydaniu "napisz pan notkę o nas, to damy panu zniżkę w naszym sklepie" otrzymał maila. Z początku myślał, że to kolejny przedstawiciel handlowy umiejący korzystać z Google, ale po wgryzieniu się w treść okazało się, że -- pośród poprzednich -- mail ten jest bardzo miły, fajny i przede wszystkim Autorka wykazuje prawdziwą, niekłamaną, pasją rowerową i taką inicjatywę Roch z dziką przyjemnością wesprze na swoim skromnym blogu szczególnie, że dziewczę ma też problem.
O co chodzi? Chodzi o dziewczę mające na imię Ania, a do Ań Roch ma słabość, która jeździ na rowerze i opisuje swoje wyprawy na blogu, ale też szukają pomocy w przygotowaniu następnych wypraw, o to fragment maila:
Tak więc Roch, z czystym sumieniem i dziką przyjemnością, poleca blog dwóch uroczych dziewczyn: Praha Na Kole.
Roch pozdrawia Czytelników.
O co chodzi? Chodzi o dziewczę mające na imię Ania, a do Ań Roch ma słabość, która jeździ na rowerze i opisuje swoje wyprawy na blogu, ale też szukają pomocy w przygotowaniu następnych wypraw, o to fragment maila:
"Witam, nazywam się Ania. Bardzo zależy mi na rozreklamowaniu naszej inicjatywy rowerowej http://prahanakole.blogspot.com/ ponieważ marzy nam się wyprawa opisana w ostatnim poście i poszukujemy kogoś, kto nas wspomoże choćby logistycznie. Ty samym moja wielka prośba, czy moglby Pan polecić naszego bloga na swoim blogu? W ten sposób dowiedziałoby się o nas wielu doświadczonych rowerzystów i może ktoś by nam pomógł.Wprawdzie blog Rocha nie jest tak wpływowy jak New York Times, ale ma on swoje kontakty "poza blogowe" i chętnie spróbuje pomóc Ani, ale i apeluje do Czytelników, nawet tych przypadkowych: jeśli potraficie pomóc dziewczynom to pomóżcie, niech ich pasja rowerowa się rozwija, niech zwiedzają kraje i niech promują kolarstwo, a kto wie, czy za parę lat dziewczyny nie objadą Równika lub nie pojadą wzdłuż Nilu.
Dziękuje bardzo, ania"
Tak więc Roch, z czystym sumieniem i dziką przyjemnością, poleca blog dwóch uroczych dziewczyn: Praha Na Kole.
Roch pozdrawia Czytelników.
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
niedziela, 10 października 2010
Roch melduje wykonanie zadania!
Wszelkie normy mają to do siebie, że można je zaniżać; i tak było w przypadku Rocha, który na początku roku zakładał, że popełni kolejne 10000 km, potem już spuścił z tonu i chciał tylko 5000 km, aby w końcu zejść do 4000 km, które na szczęście osiągnął dziś i tym samym melduję wykonanie rocznego planu w 100%. Roch od dziś może spokojnie oddawać się fotografii i elektronice nie martwiąc się tym, że ma jakieś niespełnione plany, ale rower bynajmniej nie idzie w odstawkę; Roch wciąż będzie namiętnie pedałował, ale bez żadnych obciążeń, z czystym kontem i dla czystej przyjemności.
Tak się złożyło, że do pełni szczęścia zostało Rochowi tylko 28 kilometrów, w sam raz na niedzielny wypad do Świerklańca z Michałem. Oczywiście, jak to w niedzielę, ludzi pełno, ławki zajęte, ale Rochowi nigdzie nie śpieszyło się. W sumie to nawet nie wiedział ile ma przejechane, a ile jeszcze przejechać musi. Pod domem dopiero okazało się, że Roch może ogłosić victorię i udać się na zasłużony, choć krótki, odpoczynek. Teraz trzeba zacząć myśleć o kolejnej akcji "Roch remontuje rower", choć w tym roku będzie to tylko skromny lifting, a nie dogłębny peeling. Dowód przejechanych 4000 km:
Roch pozdrawia Czytelników.
Tak się złożyło, że do pełni szczęścia zostało Rochowi tylko 28 kilometrów, w sam raz na niedzielny wypad do Świerklańca z Michałem. Oczywiście, jak to w niedzielę, ludzi pełno, ławki zajęte, ale Rochowi nigdzie nie śpieszyło się. W sumie to nawet nie wiedział ile ma przejechane, a ile jeszcze przejechać musi. Pod domem dopiero okazało się, że Roch może ogłosić victorię i udać się na zasłużony, choć krótki, odpoczynek. Teraz trzeba zacząć myśleć o kolejnej akcji "Roch remontuje rower", choć w tym roku będzie to tylko skromny lifting, a nie dogłębny peeling. Dowód przejechanych 4000 km:
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
sobota, 9 października 2010
Nieoczekiwana niespodzianka
Od rana Roch czuł, że przytrafi mu się jakaś niespodzianka w ciągu dnia, ale do południa był spokój, więc uznał on, że jego przeczucie tym razem go zawiodło i postanowił, że pójdzie na rowerze. Jednak w okolicach wewnętrznej drogi PKP zaczęło Rocha coś kręcić w brzuchu, a to nic dobrego nie wróży szczególnie, że odległość od domu jest spora. Przytomnie Roch zawrócił i popędził do domu bowiem kręcenie w brzuchu przybierało na sile, ale wszystko skończyło się dobrze, a na przyszłość Roch ma nauczkę, żeby nie mieszać batonów z ogórkami, bo żadna przejażdżka rowerowa nie dojdzie do skutku.
Później jeszcze Roch chciał iść na rower, ale wolał nie ryzykować kolejnych niespodzianek i został w domu. Jutro, o ile pogoda dopisze, Roch wybierze się na lotnisko, może nawet rowerem, bo bak w samochodzie świeci pustkami, a dopiero w poniedziałek będzie paliwowy zastrzyk. Tak więc -- czy Roch chce, czy nie -- rower jest jego jedynym środkiem lokomocji, ale za to przyjemnym i zdrowym.
Roch pozdrawia Czytelników.
Później jeszcze Roch chciał iść na rower, ale wolał nie ryzykować kolejnych niespodzianek i został w domu. Jutro, o ile pogoda dopisze, Roch wybierze się na lotnisko, może nawet rowerem, bo bak w samochodzie świeci pustkami, a dopiero w poniedziałek będzie paliwowy zastrzyk. Tak więc -- czy Roch chce, czy nie -- rower jest jego jedynym środkiem lokomocji, ale za to przyjemnym i zdrowym.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Miasteczko Śląskie
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
czwartek, 7 października 2010
Cieplej w łysinkę
Każdy kto zna Rocha wie, że między nim, a jego włosami nie było zbytniej miłości i tak szybko jak się pojawiły tak szybko się skończyły*, a to pociąga za sobą pewne niedogodności w sezonie jesienno / zimowo / wiosennym. Krótko pisząc: jest zimno i trzeba chodzić w czapce, ale na rowerze też trzeba coś mieć na głowie. Kask, z racji wentylacji, odpada, czapka pod kask nie mieści się ponieważ kask jest dopasowany do Rochowej głowy. Jedynym wyjściem było zakupienie czapki, która będzie rowerowa, będzie ciepła i będzie szybko odprowadzała pot.
I taką sobie Roch kupił, pierwsza jazda testowa wypadła bardzo pomyślnie; nic nie podwiewało, ciepło, ale Roch nie pocił się, więc dwanaście złotych zostało wydane racjonalnie i od teraz łysinka Rocha jest odpowiednio zabezpieczona przed warunkami pogodowymi. Niektórzy zmieniają opony w samochodach, a Roch zamienia nakrycia głowy. Zbliża się weekend i pogoda zapowiada się całkiem przyjemnie więc będzie okazja do dłuższego wypadu i -- oczywiście -- Roch odwiedzi lotnisko.
Roch pozdrawia Czytelników.
* "Mądrej głowy włos się nie trzyma"
I taką sobie Roch kupił, pierwsza jazda testowa wypadła bardzo pomyślnie; nic nie podwiewało, ciepło, ale Roch nie pocił się, więc dwanaście złotych zostało wydane racjonalnie i od teraz łysinka Rocha jest odpowiednio zabezpieczona przed warunkami pogodowymi. Niektórzy zmieniają opony w samochodach, a Roch zamienia nakrycia głowy. Zbliża się weekend i pogoda zapowiada się całkiem przyjemnie więc będzie okazja do dłuższego wypadu i -- oczywiście -- Roch odwiedzi lotnisko.
Roch pozdrawia Czytelników.
* "Mądrej głowy włos się nie trzyma"
Labels:
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
środa, 6 października 2010
Pogoda sprzyja rowerowaniu
W ostatnim czasie Roch ma huśtawki rowerowe, bo raz chce mu się jeździć, a innym razem nie. Wczoraj mu się nie chciało i nie jeździł, dziś mu się zachciało i poszedł trochę popedałować. Pojechał tylko do Miasteczka Śląskiego posiedzieć na ławeczce, pstryknąć jakieś zdjęcia i zażyć ostatnich promieni słońca, które ostatnimi czasy dopisuje. Dalej Rochowi nie chciało się jechać, a ławeczka przy stacji kolejowej jest wielce ok.
Mały ruch (jak na lotnisku) towarowy, pasażerski większy, ale nic ciekawego nie jeździło. W końcu trafiła się jakaś manewrowa lokomotywa, którą Roch postanowił wykorzystać do nowej techniki, w której się rozkochał i którą ćwiczy na każdym zdjęciu. Najlepsze efekty Roch osiąga na modelkach, ale tych jest jak na lekarstwo, a przypadkowych "modelek", które gdzieś tam pojawiają się na lotnisku Roch nie będzie pokazywał, bo nie ma zgody. Więc jakby jakaś modelka chciała, nooooo to wiecie, śmiało, bez krępacji. Oto "modelka" z przymusu:
Roch pozdrawia Czytelników.
Mały ruch (jak na lotnisku) towarowy, pasażerski większy, ale nic ciekawego nie jeździło. W końcu trafiła się jakaś manewrowa lokomotywa, którą Roch postanowił wykorzystać do nowej techniki, w której się rozkochał i którą ćwiczy na każdym zdjęciu. Najlepsze efekty Roch osiąga na modelkach, ale tych jest jak na lekarstwo, a przypadkowych "modelek", które gdzieś tam pojawiają się na lotnisku Roch nie będzie pokazywał, bo nie ma zgody. Więc jakby jakaś modelka chciała, nooooo to wiecie, śmiało, bez krępacji. Oto "modelka" z przymusu:
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Miasteczko Śląskie
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
poniedziałek, 4 października 2010
Pierwszy rowerowy dzień
W końcu Roch przemógł się i wyszedł na rower; pogoda ładna, jesienna, ale ciepło, miło i przyjemnie, aż nogi same chciały popedałować. Na dole okazało się, że jest trochę chłodniej niż na balkonie (wiadomo, ciepłe powietrze unosi się), ale Roch przewidział to i ubrał się w cieplejszą koszulkę i kamizelkę. Początkowo trzeba było rozruszać nogi i rower, który po długiej przerwie skrzypiał i piszczał. Najgłośniej dawał o sobie znać łańcuch, który Roch miał nasmarować, ale oczywiście zapomniał.
Przebieżka była krótka, bo trzeba hartować organizm stopniowo, a dopiero pod koniec tygodnia Roch zanabędzie drogą kupna czapeczkę, żeby łysinka nie marzła w te jesienne dni. Jutro, o ile pogoda się utrzyma, też Roch będzie jeździł, ale wcześniej nasmaruje łańcuch, żeby ludzie nie oglądali się za Rochem. Może jeszcze uda się dokręcić do 4000 kilometrów.
Roch pozdrawia Czytelników.
Przebieżka była krótka, bo trzeba hartować organizm stopniowo, a dopiero pod koniec tygodnia Roch zanabędzie drogą kupna czapeczkę, żeby łysinka nie marzła w te jesienne dni. Jutro, o ile pogoda się utrzyma, też Roch będzie jeździł, ale wcześniej nasmaruje łańcuch, żeby ludzie nie oglądali się za Rochem. Może jeszcze uda się dokręcić do 4000 kilometrów.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Szosa
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
niedziela, 3 października 2010
Niedziela na lotnisku
Ostatnio Roch zaprzestał aktywności rowerowej, bo dopiero co wygrał z katarem i trzeba nacieszyć się możliwością oddychania przez nos, ale w domu też nie chciał siedzieć więc wybrał się na przejażdżkę w kierunku lotniska. Na miejscu ludzi więcej niż w marketach, jakieś kocyki, pikniki i ogólna sielanka. Roch zajął swoje stałe miejsce na podkładach i zaczął obserwować horyzont, czy coś nie nadlatuje. Wiatr dopisał i wszystko lądowało w dobrym kierunku, a startów nie było żal, bo same Wizz`y odlatywały.
Po półtorej godzinie Roch miał wystarczającą ilość materiału, aby w domu przygotować 2 - 3 zdjęcia, które trafią na Flickr. Jedno ze zdjęć powędrowało na Airliners.net i jak dobrze pójdzie to będzie 2:8 dla screenerów. Ale nadzieja jest, bo Roch wycacał zdjęcie tak, że mucha nie siada więc może tym razem będzie 3:7, a ratio odrzuconych zdjęć nie podskoczy do góry. Za osiem dni wszystko będzie wiadome.
Na zakończenie jedno ze zdjęć:
Roch pozdrawia Czytelników.
Po półtorej godzinie Roch miał wystarczającą ilość materiału, aby w domu przygotować 2 - 3 zdjęcia, które trafią na Flickr. Jedno ze zdjęć powędrowało na Airliners.net i jak dobrze pójdzie to będzie 2:8 dla screenerów. Ale nadzieja jest, bo Roch wycacał zdjęcie tak, że mucha nie siada więc może tym razem będzie 3:7, a ratio odrzuconych zdjęć nie podskoczy do góry. Za osiem dni wszystko będzie wiadome.
Na zakończenie jedno ze zdjęć:
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Lotnisko
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 1 października 2010
Będzie jeszcze słonecznie!
Tracił już powoli Roch nadzieję, że w tym roku jeszcze będzie słonecznie -- a przynajmniej nie będzie padało -- ale według prognozy pogody AccuWeather jutro ma być na tyle ładnie, że będzie można założyć plecak, wsiąść na rower i popedałować do Miasteczka Śląskiego na pociągi. Jeśli pogoda utrzyma się do niedzieli to nie będzie większego problemu z wyjazdem na lotnisko, ale już samochodem, bo tam można zrobić "cieplej lub zimniej", a na rowerze jest tylko zimniej.
Kataru już nie ma, Roch jest wolny i jakiś taki lżejszy, bo wszystko co miało wykapać już wykapało i Roch oddycha pełną piersią. Można zatem pomyśleć o rowerze, a skoro już Roch przy rowerze jest to pora na wrześniowe statystyki, które "dobrze żarły, ale zdechły":
Roch pozdrawia Czytelników.
Kataru już nie ma, Roch jest wolny i jakiś taki lżejszy, bo wszystko co miało wykapać już wykapało i Roch oddycha pełną piersią. Można zatem pomyśleć o rowerze, a skoro już Roch przy rowerze jest to pora na wrześniowe statystyki, które "dobrze żarły, ale zdechły":
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności,
Statystyki
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
Subskrybuj:
Posty (Atom)