poniedziałek, 22 września 2008

Żelazko, moczenie i drapanie

Jako świeżo upieczony miłośnik elektroniki Roch zabrał się za tworzenie płytki, którą później zastosowałby w swoim ściśle tajnym projekcie. Zaczął od wydrukowania projektu na drukarce laserowej w zaprzyjaźnionym PWiK.

W domu znalazł stare żelazko, które idealnie nadawało się do podgrzania płytki do 160 st. C. O starości żelazka niech świadczy tabliczka znamionowa Сделано в CCCP. Tak więc żelazka na pewno nie szkoda, a myśl techniczna naszych przyjaciół na pewno przeżyje niejedno nowe i wypasione żelazko.

Tak więc Roch położył płytkę na nagrzane żelazko, na to przyłożył wydruk i rozpoczął masowanie. Początkowo delikatnie, aż poczuł te 160 stopni pod palcem masującym. Wziął szmatkę i zaczął masować mocniej i mocniej. Po chwili Roch odłożył płytkę i pozwolił żelazku ostygnąć.

Gdy płytka przestygła Roch wrzucił ją do ciepłej wody żeby papier odmókł i został tylko toner z drukarki. Po piętnastu minutach moczenia Roch wyjął płytkę z wody i rozpoczęła się nudna procedura oczyszczania płytki z papieru.

Gdy wszystko było czyste Rochowi ukazała się płytka gotowa do trawienia z jednym ale. Odkleiła się jedna ścieżka co zakwalifikowało płytkę do kosza, a raczej do woreczka "Porażki Rocha". Jako, że brak drugiej płytki pod ręką, a i wydruki się skończyły Roch ma wolne do jutra. Kupuje płytki, drukuje i masuje.

A tak wygląda prawie udana płytka na tle bardzo udanego schematu, który to Roch własnoręcznie narysował:

Roch pozdrawia Czytelników.

P.S: Płytka tak pochłonęła Rocha, że zapomniał iść na rower.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz