Ambicja nie pozwalała Rochowi poddać się w walce z opornym Access Pointem, który nie chciał współpracować z routerem. Okazało się, że z każdym problemem trzeba się przespać, bo dziś zadziałało za pierwszym razem i tym samym Roch uratował swój informatyczny honor, a i ego jeszcze bardziej spuchło.
Popołudniu Roch siedział w domu i z nudów wziął się za obróbkę zdjęć, które popełnił podczas ostatniego pobytu na lotnisku. Na tapetę dostały się dwa zdjęcia, które zakwalifikowały się do ścisłego finału finałów i zasługiwały na chwilę uwagi. Jak można się domyślić dziś, podobnie jak wczoraj, Roch w statystykach wpisuje zero, bo nie było okazji pojeździć, ale wszystkie prognozy mówią o znacznej poprawie pogody. Oby.Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz