Z Dolomitów Roch wrócił do domu; przejechał jeszcze przez miasto, ale tam też cisza (nie licząc hulającego wiatru). Oczywiście nie ma żadnych cyferek, bo Roch ich już nie liczy. Statystyki też będą okrojone, pod warunkiem, że Rochowi będzie chciało się przerobić obecny arkusz. Od pewnego czasu Roch jeździ dla (jeszcze większej) przyjemności.
Jutro pogoda ma być jeszcze lepsza, a przynajmniej bezwietrzna więc jakiś dłuższy wypad się uskuteczni; Koyocik już się zapowiedział więc dobre towarzystwo jest, ochota na pedałowanie jest, a pogoda ma być, czyli wszystkie warunki są spełnione do tego żeby spędzić miłą niedzielę. Na zakończenie, tradycyjnie Rower Rocha (i niech Błażej ze swoim rowerem się schowa).
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz