środa, 30 grudnia 2009

Nagły atak epoki lodowcowej

Wydarzenia dnia wczorajszego spowodowały, że Roch nie miał czasu na sklecenie kilku, mniej lub bardziej, składnych zdań. Najważniejszym wydarzeniem była ponowna wizyta na lotnisku, bo trzeba było przywieźć obieżyświatów z ich wojaży po Świecie. Według tablicy przylotów, lot W06 112 miał się skończyć szczęśliwym lądowaniem o 1700. Po chwili jednak okazało się, że ma już 40 minut poślizgu i nie było sensu wybierać się na lotnisko jak jeszcze nie było lądowania.

Roch uruchomił radar, na którym widać latające nad Polską samoloty i sprawdzał, gdzie aktualnie znajduje się maszyna i czy już ląduje, czy jeszcze nie. W końcu zniknęła z radaru, co oznaczało, że albo wylądowała, albo się rozbiła. Tak, czy inaczej można było jechać. A na drogach lodowisko, bo drogowcy nie spodziewali się, że wieczorem może nastać epoka lodowcowa i samochody zaczną niespodziewanie gubić kierunek jazdy. W końcu udało się jakoś dojechać, a i wrócić.

Po powrocie Roch nie miał już siły na nic, sprawdził tylko pocztę i poszedł spać. A dziś nic się nie działo, w końcu nudny dzień, w którym nic się nie działo, poza tym, że padał śnieg i zrobiło się trochę zimniej. Jednak już jest z górki, kilka miesięcy i można będzie inaugurować sezon rowerowy, a i lotniczo-pociągowy.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz