Roch, znany z tego, że nie lubi poniedziałku musiał wstać wcześnie, bo był umówiony na poranne spotkanie i nie wypadało się spóźnić. Poniedziałek jednak sprawił, że Roch spóźnił się, ale tylko trochę i można było zwalić winę na złe warunki pogodowe, bo przy -4°C ciężko się chodzi. W końcu doszedł w umówione miejsce i po godzinie był w domu. Przyniósł metolową obudowę, którą trzeba przystosować do robota, ale podstawa konstrukcji już jest. Reszta napędu też się znalazła i można przystąpić do próby złożenia tego w jakąś składną konstrukcję.
Jako, że zima zaatakowała przyszła pora żeby uszczęśliwić ptactwo i w końcu założyć karmnik, który Roch kiedyś zbił z kilku desek. Premiera nowego domku dla ptaków odbyła się z pompą, a chwilę po przecięciu wstęgi zawitali pierwsi mali goście. Pozostaje tylko czekać z aparatem przy oknie i pstrykać co ciekawsze ptaszki.
I tym mało rowerowym wpisem Roch uważa poniedziałek za dokonany.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz