środa, 6 stycznia 2010

Bo czasem historia koło zatoczy

Kiedy Roch stawiał swoje pierwsze kroki w blogowym świecie pisał, o czym popadnie, licząc, że ilość przełoży się na jakość, jednak im bardziej wgryzał się w to wszystko dochodziło do niego, że – prócz ilości – ważna też jest jakość samego wpisu. Do tej pory zdarza mu się pisać dwadzieścia osiem notek w miesiącu, ale stara się, by były one przynajmniej w dwóch pierwszych linijkach atrakcyjne. Po części udało mu się to osiągnąć, bo skupił się jedynie na swojej pasji, czyli rowerze. Później doszły pewne oboczności, takie jak elektronika, czy fotografia, ale zawsze starał się pisać o tym, co go fascynuje i pochłania bez reszty.

W historii starego bloga, o którym mało kto już pamięta, a który znikł był z Internetu już jakiś czas temu, były opisane perypetie Pafnucego, dawno zapomnianego brata Rocha i Aliny, która to zawróciła Pafnucemu w głowie. Od tamtego czasu sporo wody już upłynęło, a Roch obiecał sobie, że nigdy więcej nie będzie publicznie wylewał swoich żali i trzymał się tego postanowienia aż po dziś dzień. Dziś przytrafiła się kolejna “okazja” do przelania swoich porażek na blog, bo on jest cierpliwy i wszystko przyjmie, ale nie ma co Was, Czcigodni, zanudzać. Stało się i już, życie idzie do przodu i trzeba za nim gonić.

Poza tymi ewidentnymi smutkami i żalami powstał śmiały plan, aby powtórzyć zeszłoroczny wypad na Dolomity, które zimą są białe, a przez to mają jakąś taką atmosferę. Roch jest na etapie poszukiwań towarzysza i prawie jest wszystko dopięte na (przed)ostatni guzik. Jeśli tylko pogoda dopisze to powstaną obrazy, który aspirowałby do miana zdjęć.

Na zachętę ubiegłoroczna galeria z takiego wypadu:

Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
Wybaczcie, że tak smętnie.

2 komentarze:

  1. Niech Roch pamięta, że zawsze jest na zmianę dołek i górka. W każdej dziedzinie.
    Ja doskonale pamiętam perypetie Pafnucego. To było to co sprawiło, że zaglądam tu regularnie i komentuję mimo, że nie mam roweru i na dwukołowym raczej nie pojadę (wciąż liczę na to, że jak się dorobię to kupię sobie trójkołowiec dla dorosłego).
    Rozumiem, że Roch nie chce swoich głębokich prywatnych uczuć wywlekać publicznie. Ale Catta trzyma kciuki za szybki powrót Rocha na życiową "górkę".

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze na Ciebie można liczyć! Dzięki.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń