wtorek, 19 sierpnia 2008

Blisko, coraz bliżej

Wielkimi krokami zbliża się upragnione i wyczekiwane 10 tyś kilometrów na rowerze. Do pełni szczęścia brakuje 2 900 km, które Roch dokręci z dziką przyjemnością. Dzisiaj pękła kolejna pięćdziesiątka zrobiona samotnie pedałując po asfalcie w kierunku Dobieszowic.

Roch wrzucił kilka kawałków do mp3grajka i pognał przed siebie. Najpierw na Nowe Chechło i Świerklaniec. Tam polansował się w parku i stamtąd pojechał do Wymysłowa. Roch nieustannie liczy na to, że spotka tam starą znajomą, z którą nie widział się dobre trzy lata, a którą poznał w autobusie wracając z uczelni.

Jednak los nie chce doprowadzić do spotkania i Roch przemyka samotnie z Wymysłowa do Dobieszowic. Tam zawsze ma dylemat, czy jechać prosto i ryzykować skończenie "pod kreską", czy odbić w lewo i solidnie wyskoczyć ponad kreskę, która oscyluje w granicach pięćdziesięciu kilometrów. Dziś jednak zaryzykował znalezienie się "pod kreską" i pojechał prosto.

Najgorsze jest to, że cały czas jest delikatnie pod górkę, nie ma typowego podjazdu, ale cały czas asfalt stawia opór. Nie ma niczego gorszego jak taki pseudopodjazd. Jednak Roch zacisnął zęby i pojechał prosto. Wyjechał gdzieś w okolicach Kozłowej Góry i udał się do domu.

Wiedział, że będzie "pod kreską" dlatego brakujące kilka kilometrów dokręcił na ulicy Gr.. no wiadomo.

No i Roch wypłynął nad kreskę.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz