Roch, jak codzień, wyszedł na rower. Powietrze było ciężkie, co wróżyło opad deszczu. Roch nie chciał jechać nigdzie daleko, ale Nosiu się uparł. Roch zacisnął zęby i pojechał na Dolomity. Na samych Dolomitach Roch jeszcze mocniej zaciskał zęby żeby nic spod kół nie syczało na niego.
Jednak wszystkie gady gdzieś się schowały i można było przejechać Dolomity w miarę spokojnie. Z Dolomitów Roch pojechał do Świerklańca, a po drodze zakupił butelkę kondycji wraz z bąbelkami, gdzie spoczął na ławeczce i rozpoczął intensywny odpoczynek.
Ze Świerklańca Roch skierował się do domu, nigdzie nie skręcał, nie szukał bocznych ścieżek. Jednak codzienne kręcenie pięćdziesiątek powoduje pewne zmęczenie u Rocha.
Cóż, Roch nie popisał się w tej notce, ale i tak czasem musi być.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz