Tytuł nieco mylący, ale Roch chciał zaznaczyć, że dziś polował. Polował na pośladki, takie jędrne z prawdziwego zdarzenia, takie na których Roch mógłby dokonać żywota. I znalazł. Przypadkowo co prawda, ale znalazł. Jednak po kolei.
Roch wyskoczył na rower i od razu pojechał na Świerklaniec. Pędził sobie 30 km/h, suszył Buffa więc patrzył w asfalt. Jednak co chwile spoglądał co tam dzieje się przed nim. Podniósł głowę i o mało co nie spowodował wypadku.
- O kur*a, ale pośladki - Zapiał zaśliniony Roch i zatrzymał się w miejscu.
Samochód, który jechał z nim zostawił trochę gumy na asfalcie, ale kierowca zrozumiał jak sam zobaczył to co Roch. Wyjął szybko aparat, ustawił, wycelował i.. ciach. Pośladki ustrzelone. Roch otarł ślinę i pojechał dalej. W między czasie rozesłał MMS ze zdobyczą.
Ze Świerklańca Roch wrócił tą samą drogą, a nóż coś znowu ustrzeli. I ustrzelił. Spotkał Koyocika, który wracał z pracy. Nie można było zmarnować takiej okazji i Roch wraz z Koyocikiem postanowili trochę pojeździć.
Najpierw Chechło, a później Miasteczko Śląskie. Na zakończenie Pniowiec i kontrolny przejazd obok pączkodajni, która była zamknięta. W Tarnowskich Górach pożegnali się i rozjechali się każdy do swojego domu.
Na koniec pośladki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz