środa, 14 kwietnia 2010

Roch-ogrodnik

Zgodnie z Rocha przypuszczeniami dziś też padał deszcz, choć do południa było nawet ładnie. Później jednak przestało być ładnie i zrobiło się brzydko, deszczowo i szaro, a Roch musiał wyjść z domu. Musiał, bo przyjechała zamówiona myszka, która od dziś pełni rolę lepszego następcy poprzedniego gryzonia, który odszedł do krainy, w której nikt nie będzie go dusił, klikał, przygniatał i rzucał.

Oczywiście pod Linuksem wszystko zadziałało od razu, choć Roch dał ciała, bo nie potrafił obsłużyć rolki i stwierdził, że ona nie działa. Jednak po mocniejszym jej przyciśnięciu okazało się, że działa. Jeśli chodzi o myszki to Roch stara się być delikatny i nie wciska nic na siłę. Okazuje się, że czasem trzeba.

Roweru znowu nie było, bo nie ma jak. Deszcz ciągle krzyżuje Rochowe plany. Na koniec obiecany szczypior (można wybuchać śmiechem):

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze: