Z wczorajszych planów Rocha nic nie wyszło, a wszystko przez jeden telefon. Otóż Roch został zachęcony, telefonicznie, perspektywą wypadu na Lotnisko, na którym dawno go nie było. Plan trasy jednak trochę go przeraził i nie zabrał z sobą aparatu, a szkoda bo startowały dwa Wizzy i jedna Lufthansa. Na lotnisku nastąpił odpoczynek i powrót do domu.
Jednak z wiatrem jedzie się dużo łatwiej niż pod wiatr, a tak właśnie przyszło pedałować Rochowi w drodze na lotnisko. Z lotniska wiało cały czas w plecy i od razu łatwiej mu się jechało. Na koniec jeszcze wpadł do wody i resztę dystansu pokonał w mokrych butach, które schły na Rochowych stopach, co nie było przyjemne.
Wczorajsze plany Roch przekłada na jutro, być może uda się je zrealizować.
- Dane wypadu: BikeBrother.
Roch pozdrawia Czytelników.
do jakiej wody?! a lotniska to mi się długo będą kiepsko kojarzyć...
OdpowiedzUsuńW lesie zaczyna robić się jakieś "bajorko", woda spływa i gromadzi się na ścieżce, a że Roch nie złapał równowagi to wskoczył do wody ;)
OdpowiedzUsuń