Po długich namysłach i obliczeniach, do których Roch zaangażował Excela zapadła decyzja, że mosteczek można kupić, bo funduszy powinno wystarczyć, a jeśli nie to Roch przejdzie na dietę i zaciśnie mocniej pasa. Do momentu przekroczenia progu zaprzyjaźnionego Adventure wszystko szło dobrze. Roch znał długość i kąt wzniosu jaki potrzebuje, ale nie wiedział, że cykloza wagowa go zaatakuje.
Casting zaczął się od przeglądnięcia wagi poszczególnych kandydatów. W przedbiegach odpadł Ritchey WCS, bo cena oscylująca w okolicach 200 zł była dla Rocha i jego Excela zbyt duża, poza tym po takim wydatku zaciśniecie pasa równałoby się zaciśnięciu pętli na szyi. W związku z tym do dwóch parametrów doszedł trzeci: cena, która nie spowoduje nadmiernego zaciskania pasa. Do ścisłego finału przeszedł, rzutem na taśmę, jeden kandydat, który ukrył się w ciemnym rogu. Nie mając innego kontrkandydata, Roch dokonał jedynego i słusznego wyboru.
W domu pozostało już tylko złożyć go i cieszyć się nowym nabytkiem, który w końcu komponuje się z kolorystycznie z resztą roweru.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz