Przestój przestojem popychany ponieważ, Rochowi, próżniakowi przestało się chcieć, a przecież zostało już tak niewiele do założenia. Hamulce, korba, przerzutki i koniec. Ze dwadzieścia minut powolnej pracy przerywanej popijaniem ulubionej kawy zbożowej. Sobota znowu upłynęła Rochowi pod znakiem lenistwa i nic nierobienia, choć bardzo się starał żeby zakończyć przestój. Tak bardzo się starał, że w końcu zasnął, a jak wstał to nie chciało mu się jeszcze bardziej.
Roch dochodzi do wniosku, że się starzeje. Kiedyś śrubki to była jego pasja, cały czas miał jakieś palmy ze smaru, bo to tu, to tam dokręcał, regulował i smarował. Teraz też ma na to ochotę, ale jakoś jego wewnętrzne “rochostwo” mówi mu nie i koniec. Roch śpi, je i myśli. Być może to zimowe przygnębienie spowodowane tym, że trzeba siedzieć w domu, a jak już się wyjdzie to z czterema kilogramami ubrań na sobie. Pozostaje czekać na moment, w którym Roch będzie mógł założyć coś luźniejszego, niezobowiązującego i bardzo niemodnego.
Roch pozdrawia Czytelników.
Zbożowej? Nic dziwnego, że Roch tak łatwo senny się robi i przez łóżko jest wciągany ;)
OdpowiedzUsuńZbożowej, ostatnio nic innego nie przyjmuję doustnie ;)
OdpowiedzUsuńA może Roch sprawdziłby czy nie cierpi na hipoglikemię reaktywną?
OdpowiedzUsuńU Rocha jest to raczej leń pospolity ;)
OdpowiedzUsuń