poniedziałek, 22 lutego 2010

I nastał koniec akcji “Rower 2010”

O mały włos Roch zaliczyłby kolejny dzień przestoju, a pogoda robi się coraz ładniejsza. Asfalt już suchy więc można zacząć uskuteczniać wycieczki, ale brak hamulców stanowi pewien problem. Ostatnią rzeczą jaką Roch założył był właśnie przedni hamulec, zapakował się w samochód i obrał cel: zaprzyjaźniony Adventure. Kiedy znalazł już lukę, w którą można było wcisnąć Megi i wydobył rower z bagażnika skierował się ku zaprzyjaźnionemu Adveture.

Po chwili rower wisiał na stojaku i był ubierany w linki i pancerze, potem tylko przyciąć, zacisnąć końcówki i po godzinie z hakiem rower był gotowy do jeżdżenia. Roch zamówi jeszcze gadżet, bo pojawi się on dopiero pod koniec miesiąca, czyli Roch odbije się od finansowego dna. Wychodząc ze sklepu przywitała go lokalna orkiestra dęta, tarnogórskie kwiaciarki wręczyły mu bukiet kwiatów, a w oddali powiewał transparent: “ROCHOWI ŻYCZYMY UDANEGO SEZONU I NIEKOŃCZĄCYCH SIĘ WYPADÓW ROWEROWYCH”. Roch podziękował wszystkim, uderzył się o pedał i sen prysł. Przywitała go jedynie szara rzeczywistość, czarny śnieg i breja, która towarzyszy odwilży.

Najważniejsze jest to, że rower nabrał świeżego wyglądu, a i Roch nabrał ochoty na jazdę, co dobrze rokuje na najbliższy sezon, bo Roch ma kolejny plan wykręcenia nowych i świeżych 10 tyś. km. Na dodatek, wraz z nowym mostkiem, Roch polepszył sobie pozycję i w końcu to jest to. Wręcz ideał. Tak, Roch przejechał się na rowerze – nie mógł wytrzymać.

Na koncie zdjęcie. Rower, wersja 2010 po faceliftingu:

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze:

  1. Piękny rower. Dzieło doprowadzone do końca :)Ale to nie koniec akcji "rower" a poczatek. Niech Roch rusza w drogę! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ruszy w drogę jak tylko śniegi stopnieją ;)

    OdpowiedzUsuń