A właściwie kołami. Dwoma kołami. Zgodnie z zapowiedziami Roch zjawił się ponownie w zaprzyjaźnionym Adventure z kołami, do których trzeba zajrzeć, czy kulki są jeszcze okrągłe, a bieżnie płaskie. Roch idzie na całość, z małego remonciku, który miał obejmować wyłącznie napęd zrobiło się przedsięwzięcie na skalę akcji serwisowej jednego z producentów samochodów, w których zacina się pedał gazu. Logistycznie Roch jeszcze to ogrania, ale tylko i wyłącznie dzięki kalendarzowi, który Rochowi przypomina co ma odebrać, a co zanieść.
Jutro koła będą gotowe i rozpocznie się składanie roweru. W planach – o ile Roch finansowo podoła – jest zakup mostka, ale bardziej jako realizacja fanaberii niż realna potrzeba. Na zakończenie Roch założy linki, pancerze i ogłosi sukces, bo akcja “Rower 2010” zostanie oficjalnie zakończona i będzie można wyczekiwać wiosny, aby wbić się w koszulkę, spodenki i zaliczyć pierwszy, wiosenny ból części ciała, która styka się z siodełkiem.
Roch pozdrawia Czytelników.
Nie wiem czy wspominałam w komentarzach, że mój tatuś w 1935 r, zaraz po maturze pojechał rowerem z Poznania, gdzie mieszkał aż do Lwowa odwiedzając po drodze członków rodziny w miastach po drodze, odwiedzając Przeworsk gdzie się urodził. Mój kochany tatuś w sobotę zakończył swoją ziemską drogę. Miał 92 lata. Na szczęście dla nas obojga mogłam być przy nim. Był człowiekiem o wyjątkowej dobroci, szlachetności i skromności.
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia dla Ciebie.
OdpowiedzUsuń