sobota, 17 maja 2008

Spotkanie na szczycie

- Where R U? - Zapytał poprzez SMS Koyot.
- In my home, jem obiad i idę na rower z Michałem - Odpisał Roch.

Okazało się bowiem, że Koyocik od dziesięciu minut siedzi pod Rocha klatką i czeka na niego, aż zje obiad i zejdzie z rowerem na dół. W międzyczasie Roch dał cynk Michałowi, że można się zbierać i cała trójka spotkała się przed Rocha klatką.

Nastała wiekopomna chwila - Roch znalazł się wśród swoich przyjaciół. Do pełni szczęścia brakowało tylko czwartego, czyli reeda, ale z racji odległości jaka ich dzieli nie było możliwe spotkanie się we czterech. Cała trójka uskuteczniła lans na Rynku, gdzie zobaczyła solarną panią w różowym stroju.

Później skierowali się ku Suchej Górze, jednak Koyocik musiał odłączyć się od wycieczki. Tak więc Michał z Rochem popedałowali na Suchą Górę sami. Z Suchej Góry pojechali na Księżą Górę, gdzie doskwierał im gorąc połączony z dusznością. Nie dało się oddychać.

Sytuacja polepszyła się na Kopcu, na którym dokonali dłuższego odpoczynku. Z Kopca postanowili jechać do Świerklańca gdzie spożyty został pierwszy napój energetyzujący. Ze Świerklańca wypadało udać się na Chechło jednak po drodze zostały zrobione zakupy.

- Połówkę i popychacz poproszę - Powiedział Michał.

Pani zza lady spojrzała na drugą panią, a wspólnie spojrzały na Michała. W końcu panie zrozumiały o co chodzi i zakupy zostały dokonane. Po krótkim poszukiwaniu prawidłowego wjazdu na Chechło w końcu się udało. Nad samą wodą spożyte zostały zapasy zgromadzone w plecaku.

Powrót okazał się baaaardzo długi i baaaardzo kręty, ale udało się dojechać do domu i nawet zdać relację z dzisiejszego wypadu.

Abstrahując od dzisiejszego wypadu Roch pragnie donieść, że w najbliższy długi weekend odbędzie się wypad w Jurę. Pierwszy w tym sezonie, ale w doborowym towarzystwie. Punktem obowiązkowym wypadu jest Mirów i tamtejsze pierogi.

Ale o tym Roch doniesie w fotorelacji po długim weekendzie.

Zmęczony Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz