Nastała niedziela. Roch odebrał swoją wczorajszą wygraną totka, całe 16-e złotych dzięki swojemu programowi, który kiedyś tam napisał. Po obiedzie Roch poszedł na rower. Obrał sobie za cel powtórzenie wczorajszego wypadu. I tak pojechał do Świerklańca i stamtąd do Dobieszowic.
Z nieba lał się żar, ale klimatyzacja działała. Póki Roch nie zwolnił było miło i przyjemnie, ale wystarczyło zatrzymać się na skrzyżowaniu żeby miło i przyjemnie przekształciło się gorąco i mokro. Dlatego Roch z prędkością nie schodził poniżej 30km/h.
Sytuacja zmieniła się, gdy Roch wjechał w krzaki. Tam panował cień i temperatura była o kilka stopni niższa niż na pełnym słońcu. Kondycja zużywała się wolniej, ale i tak wymagała uzupełnienia. Szybka wizyta w domu i można było wracać na trasę.
Roch myślał, że do pięćdziesięciu kilometrów jeszcze brakuje dlatego pojechał na Pniowiec. Po powrocie, lasem, Roch spojrzał na licznik, który wskazywał 70 kilometrów ze średnią 23km/h.
Bez komentarza normalnie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz