niedziela, 13 lipca 2008

Rochu przywieź trochę burzy.

Po wczorajszych burzach Roch myślał, że ten okres ma już za sobą. Jednak dziś od rana było "duszno i porno" co wróżyło powtórkę z historii. Tuż po obiedzie Roch zaryzykował i wyszedł na rower. Razem z Rochem pojechał mp3grajek załadowany nową porcją zacnych albumów.

Początkowo Roch chciał oddalić się trochę od domu, ale wrodzona ostrożność jakoś blokowała jego nogi. Później okazało się, że dobrze. W związku z blokadą nóg jedynym miejscem gdzie Roch mógł jechać były Repty. W słuchawkach mocne uderzenie w wykonaniu Billy Tallent (fakt, zespół ma Tallent) zagłuszyło zbliżające się grzmoty.

W końcu Roch spojrzał w niebo i sztyca pod nim się ugięła. Granatowe, wręcz czarne, nie wróżyło nic dobrego. Roch dał głośniej i pognał w kierunku domu. Pedałował ile sił w nogach, a burza coraz bliżej, grzmoty były coraz głośniejsze.

W końcu dotarł do domu. Wszedł do klatki i w tym momencie zaczęło lać, wiać i grzmieć. Szczęśliwy, bo suchy, Roch relaksuje się w domu przy komputerku odpiętym od Internetu tak żeby zły piorun nie spustoszył zasobów komputerowych Rocha. Wetknie jedynie kabelek na czas wysyłania posta.

Tak więc Roch pozdrawia Czytelników.

P.S: W najbliższym czasie relacja z dwudniowej burzy. Na Tubie oczywiście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz