Od rana lało, burze, wiatry, czyli totalne załamanie pogody, ale Rocha akurat dziś to nie interesowało. Siedział głęboko w piwnicy, bez Internetu, bez kontaktu ze Światem i pieścił swoje cacuszko, które niczym brzydkie kaczątko przemieni się w łabędzia sunącego po gładkim asfalcie.
Roch powoli będzie odnawiał rower, który właśnie dostał. Póki co nie przypomina on jeszcze tego, czym będzie po zimie, ale docelowo ma być old school'owym, lanserskim pojazdem służącym haczeniu lachonów na pączkach.
Póki co Rocha mama go używa, ale już niedługo ona dostanie nowy rower, a ten powędruje do Rocha, bo przecież nie na śmietnik. Rodzice zawsze powtarzali: "chleba i rowerów nie wyrzuca się". I tego Roch będzie się trzymał.
I tak dziś Roch naprawił hamulce i chwilę pośmigał. Na czym? Na tym:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz