Wprawdzie z tymi latami to Roch trochę przesadził, ale można powiedzieć, że nastąpiło spotkanie po roku z niewielkim haczykiem. Do spotkania doszło na Świerklańcu, gdzie Roch lansował się. Jadąc alejką spotkał, w tym miejscu werble, Alinę. Osoby, które śledzą zapiski Rocha od dłuższego czasu zapewne kojarzą Alinę, a pozostali Czytelnicy mogą sobie nieco przybliżyć sytuację (i późniejsze wydarzenia), w której Roch poznał Alinę czytając Tryptyk Rowerowy (od dołu strony przyp. Roch).
W związku ze spotkaniem Roch zaproponował wspólne pedałowanie w kierunku Wymysłowa i Dobieszowic na co Alina uśmiechnęła się i popedałowała razem z Rochem. Z Dobieszowic pojechali w kierunku Kozłowej Góry i stamtąd do Radzionkowa. Pod domem Roch pożegnał się z Aliną i wrócił do własnego planu. Pojechał na Dolomity i Repty.
Tam ludzi była masa, ale Roch miał już swoje w nogach i było mu wszystko jedno, czy ścieżki są zapchane, czy nie. Kierował się do domu, ale szybki rachunek i Roch wiedział, że do pięćdziesięciu kilometrów trochę zabraknie. W związku z tym Roch pojechał jeszcze na Pniowiec i dopiero wrócił do domu.
Dzięki temu wyszło 56 kilometrów. Jutro tyle samo i jest ~200km w weekend.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz